Wielka Cisza

Przeglądając kartki dziennika „I Saw the Siege of Warsaw” Poloniusa zdałem sobie sprawę z faktu, że oto zbliża się rocznica Dnia Wielkiej Ciszy. Nie słyszeliście?

Nikt nie słyszał i nikt nie celebruje tego dnia z 1939 roku, kiedy zaprzestano walk w Warszawie. 27 września.

Po czterech tygodniach nieustannego huku ostrzału z ziemi i bombardowania z nieba, hałasu walących się kamienic, po barbarzyńskim , całodniowym nalocie 25 września, gdzie celem stają się szpitale, kościoły, gazownia, filtry, całe kwartały zamieszkane przez ludność cywilną, nagle…następuje cisza.

Warszawiacy oraz ci, którzy tu przybyli uciekając przed niemiecką, dziką agresją wychodzą ze swoich piwnic i schronów.  Nie mogą i nie chcą uwierzyć w tę ciszę, bo oznacza ona jedno: zaprzestanie walki, do której warszawiacy już się przyzwyczaili.

Oznacza poddanie miasta, opuszczonego już i tak przez rząd z jego urzędnikami, którzy jeszcze wczoraj mieli gęby pełne frazesów o tym, że jesteśmy przecież silni, zwarci i gotowi… Naczelny wódz ze swoim sztabem był już bezpieczny w Rumunii. I tylko ci, którzy pozostali w stolicy wychodzą teraz ze swoich kryjówek pytając się siebie nawzajem: co dalej?!

Diabeł tkwi w szczegółach, również ten historyczny.

Można podać liczby zabitych, tony bomb zrzuconych przez Niemców, procent zniszczonych domów. Ale dzisiaj niewielu to wzruszy: pokiwamy ze współczuciem głowami dumając nad ich losem , natychmiast przykładając miarkę straszliwej hekatomby Powstania.

Może inaczej.

Spójrzmy na to oczyma i kamerą Juliena Bryana, amerykańskiego dokumentalisty i reżysera, który znalazł się w oblężonej stolicy we wrześniu 1939.

Podobnie jak Polonius, przybył tu na chwilę z wolnego świata i tu właśnie zastała go wojna. Zaopatrzony w bardzo dobry sprzęt fotograficzny wykonał wiele zdjęć, krótkich filmików, które po przemyceniu do Stanów  Zjednoczonych i zmontowanych w film p.t. „Siege”, otarł się o Oscara za film krótkometrażowy w 1941 roku.

Oglądając kolorowy album ze zdjęciami Bryana „Kolory Wojny” wydany przez IPN i Ośrodek Karta w 2014 uderza właśnie ten tkwiący w szczegółach diabeł.

Na kolorowych, znakomitych technicznie zdjęciach Bryana pojawiają się sportretowani warszawiacy: dziewczynka z pieskiem na rękach, chłopiec z kanarkiem w klatce na tle zbombardowanego domu, nie dokończony obiad przy łóżku w szpitalu, przysypany tynkiem i szkłem po bombardowaniu, Balbina Szymańska z bliźniakami w szpitalu położniczym…

Julien Bryan – Oblężenie Warszawy 193

Uderza realizm tych zdjęć, wyrazistość osób sportretowanych przez Bryana: gdyby nie jakieś szczegóły ubioru, niczym nie różniliby się od współczesnych mieszkańców stolicy. A może i innych miejsc na ziemi dotkniętych niespodziewanym szaleństwem, jak Nowy Jork jedenastego września, Berlin, Paryż… Ich twarze mówią, że siedemdziesiąt osiem lat później możemy w każdej chwili doświadczyć tego samego.

Alexander Polonius był tego szaleństwa świadomy, dlatego napisał swój dziennik „I Saw the Siege of Warsaw” już w 1941 roku aby pokazać światu zagrożenie ze strony chorych ekstremizmów: nazizmu i bolszewizmu.

Wiedział, że dotrze do czytelnika wydając książkę w języku angielskim i udało mu się tak, jak jeszcze długo, albo wręcz wcale nie udawało się to  jego znacznie bardziej znanym kolegom po piórze. Był zresztą ekonomistą, nie pisarzem, a jego dzieło dotarło na każdy kontynent od Stanów Zjednoczonych po Australię.

Wróćmy do Dnia Wielkiej Ciszy.

Kiedy ustają walki, Polonius postanawia, że za wszelką cenę musi przedostać się z powrotem do Anglii, skąd przyjechał. Ma ze sobą brulion z zapiskami z wojny w Polsce , który z narażeniem życia przemyca do Wielkiej Brytanii, redaguje w Londynie czasu Bitwy o Anglię i wyda w niespokojnym  1941 roku.

Tak jak Julien Bryan analizuje  do szczegółu to, co widzi i czego doświadcza w oblężonej stolicy. Jego narzędziem jest język, bardzo staranny pod względem gramatycznym, niespodziewanie bogaty w plastyczne opisy tego, co doświadcza. Nie tylko w Warszawie czy Wiązownej.  Dopisuje swoje doświadczenia i obserwacje posuwając się mozolnie na wschód, w kierunku Rygi, ostatniego jeszcze okna na wolny świat, aby dać świadectwo z barbarzyństwa obserwowanego w Polsce.

Obydwaj panowie byli w tym samym czasie i – nieraz- w tym samym miejscu w oblężonej Warszawie, ale nigdy nie mieli okazji zamienić ze sobą kilku słów. Być może po wojnie spotkali się, ale o tym milczy historia.

Pozostają dwa świadectwa: album Bryana i książka Poloniusa.

Zdjęcia Amerykanina znamy. Wsłuchajmy się zatem w słowa, które wypowiada Polonius, czyli Andrzej Marcin Neuman, doktor ekonomii z Cambridge i Londynu. Opuszcza on na zawsze swój dom na warszawskim Mokotowie w Dniu Wielkiej Ciszy, aby dostać się do Wolnego Świata.

Ale zanim opuści Mokotów, spotyka Antka, sąsiada, dziesięcioletniego mokotowskiego harcerza w zbyt dużym mundurku po bracie.

„Nasze działa milczały i niemieckie samoloty krążyły nad miastem zupełnie bezkarnie. Było w tym coś złowieszczego i zarazem ostatecznego; kurtyna zawieszona pomiędzy moją jaźnią a tym, czego najbardziej obawiałem się, runęła.

Poddajemy się! Warszawa, nasz ostatni bastion wręcza oto klucze wrogowi.

Nasze piękne zamki budowane na piasku, nasze złudne nadzieje na pomoc ze strony Rosji czy naszych aliantów rozpłynęły się. Zdałem sobie sprawę z tego, że jeśli chodzi o Warszawę, walka jest zakończona.

Nadchodziły nowe porządki, których jednakże nie byłem w stanie w tym momencie  objąć rozumem. Zupełnie jak ktoś, kogo życie nagle przybrało niespodziewany zwrot  byłem bardziej zainteresowany w ustaleniu, co tak  naprawdę się stało, w potwierdzeniu moich obaw niż znalezieniu wyjścia z tego wszystkiego.

Czyż jest możliwe, aby po tym co przeszliśmy skończyć bezwarunkową kapitulacją? Lecz jakiekolwiek moje wątpliwości były uporczywie potwierdzane przez ryk silników niemieckich maszyn przelatujących nad naszymi głowami w tak równych szykach, jakby były na manewrach a nie na wojnie. Potwierdzenie nadeszło kilka godzin później, gdzieś około ósmej.

Antek przyszedł wcześniej niż zwykle tego ranka. W swoim mundurku harcerskim i rogatywce drobił za mną jak wierny pies.

– Widzisz Anteczku, coś bardzo złego zapewne spotka nas wkrótce. Niemcy zajmą stolicę i zostaną tutaj przez jakiś czas.

Spojrzał na mnie, zdając sobie sprawę z tego, iż słyszy o czymś ważnym, czego konsekwencji tak do końca jednak nie mógł ogarnąć.

– Niemcy będą mieć wszędzie szpicli, będziesz musiał być bardzo ostrożnym we wszystkim, co mówisz i co robisz. Rozumiesz?

Pokiwał głową.

Uczyłeś się w szkole o tych niedobrych czasach, kiedy Polska była podzielona pomiędzy wrogami a wszelka myśl o niej zakazana. Te czasy wracają, rozumiesz?

Jego „tak” zabrzmiało bardzo cicho.

– Urodziłeś się wolnym, w wolnej Polsce, ale przez jakiś czas będziemy znowu podzieleni pomiędzy Niemców i Rosjan, a nasi wrogowie będą rządzić krajem. Nie będzie polskiej flagi, polskiej armii ani polskiego rządu. Bardzo często będziemy musieli robić coś dla Polski w wielkim sekrecie. Nie zdradzając się ani słowem.

Rozmawiając z Antosiem zauważyłem, że wielu lotników zgromadziło się  w ogrodzie i przed domem. Byli bladzi i przygnębieni. Niektórzy mieli łzy w oczach.

Ich oficer właśnie przekazał im to, czego żaden żołnierz nie chciałby słyszeć w swoich najgorszych snach: muszą wszyscy iść do Cytadeli aby zdać broń i usłyszeć ostatni rozkaz rozejścia się. Dowódca nacisnął swoją garnizonówkę głęboko na czoło, był blady jak papier.”

Już wkrótce alianckie lotnictwo zacznie dywanowe naloty na Rzeszę, niosąc śmierć i zniszczenie niemieckiemu narodowi na skalę niespotykaną w dziejach ludzkości. W ich szeregach nie zabraknie załóg polskich dywizjonów, latających na najnowocześniejszych wówczas bombowcach.

Być może, niejeden z polskich lotników otwierając luki bombowe miał przed oczyma wówczas widok chłopca z kanarkiem, dziewczynki z pieskiem czy Balbiny Szymańskiej, z bliźniakami, które wraz z jej męzem poległy kilka lat później, podczas Powstania.

Być może widok utrwalony na kliszach Juliena Bryana w 1939 roku towarzyszył Powstańcom pięć lat później?

Ale tymczasem mamy początek nocy: 27 września 1939.

Nie zapomnijmy.

Share this:

Ur.1962 w Drawsku Pomorskim. Filolog, absolwent Uniwersytetu Adama Mickiewicza w Poznaniu. Były nauczyciel języka angielskiego. Zajmuje się pisaniem na tematy historyczne i turystyczne. Odkrywca i tłumacz nieznanych w Polsce dzienników z oblężenia Warszawy w 1939 roku pt. “I Saw the Siege of Warsaw” oraz autor powieści sensacyjnej “Czas Zemsty”.